[ English ]

Teksty wenedyckie

Krótkie opowieści

Teksty z „Conlang Relay”

Poezja

*

Ocięceń: mały nieporłarz! — Uwaga: zły niemowlak!
Pistła — List
Klucz o mnościerz — Klucz do opactwa
Pięzęć dzie iwrzanu — Rozmyślania o zimie
Przeskrzypceń — Przepis
Ił gwarda i porła?! — On patrzy i mówi?!
Mód kętra trzyścieca iwrzanu — Sposób na zimowy smutek
Uraceń pro jekunie i moszkłu, kwali wołą sie szpuzar – Modlitwa dla kobiety i mężczyzny, którzy chcą się pobrać
Deskars frudlęci — Przemówienie zakłamane
Tekst dla LLC3 relay

*


Ocięceń: mały nieporłarz!

Ojej, kód posie? Przyściędzej owieńszy o nostry dom biała, jewnia fila, prokód gwardar nieporłarz. Ła fieczy kód pociewa prokód ojekar natu: jekawa sie ku łu, kętawa li kęciekła i.s.ł. Uta małgra ili nieporłarz osłucie łą, deskarnie łą, dzieworze łą, maż resztle ił dziejece za wniestrze. Kód faczer, kód faczer? Wiortablemięć nie szczyje. I dąk o wiecze partaczem afera, prokódsi polica nie komięcar propunier nodzęcie kwieszczenie.

Uwaga: zły niemowlak!

Ojej, co się stało? Wczoraj ładna, młoda dziewczyna przyszła do naszego domu zaopiekować się dzieckiem. Zrobiła, co mogła, żeby zabawić malucha: bawiła się z nim, śpiewała mu piosenki, itd. Tym niemniej dziecko zaatakowało ją, rozszarpało na kawałki, pożarło ją i wyrzuciła resztki przez okno. Co robić, co robić? Naprawdę nie wiem. A zatem, na razie, zachowamy tę sprawę dla siebie, aby powstrzymać policję przez zadawaniem drażliwych pytań.

[Pierwszy tekst kiedykolwiek napisany bezpośrednio w Wenedyku. Służył jako tekst w "Conlang Translation Relay: nr. 10/R, tzw. Relay Olimpijski. Wszystkie tłumaczenia tego tekstu są dostępne tutaj].


Pistła

Su jekuna, kwała skrzywie o Donu.
Mółt sie mrotwu odzej. Wlarsi, prokódsi Don parleżer iła pistła i tradyczer łą. Kwiaru Donu pościłu dar łą kistudziew ambasadzie.
Małuń kostryje jarma kuzęcia molaca. Ił pięza, kód je trów mółt natór i kód ił dziewie krzeczar łór kąttać. Niemiczy kostryją iła jarma, kwała kuza ucierzy jekunini molaca. Kwiaru Donu jer ku miej o nawale, maż jo joru faczer rzej żysta, kędy ła owieńszerzy.
Mółt Doni gratłu.

List

Jestem kobietą, która pisze do Pana.
Jestem dziś bardzo zmartwiona. Chciałabym, żeby Pan przeczytał ten list i przetłumaczył go. Potem, proszę oddać go stróżowi ambasady.
Zły człowiek tworzy broń, która powoduje chorobę. Uważa, że istnieje zbyt wiele dzieci i że trzeba zmniejszyć ich liczbę. Wrogowie budują tę broń, która wywołuje chorobę kobiecej macicy. Proszę pójść ze mną do doków, a ja postąpię właściwie, gdy to nadejdzie.
Dziękuję Panu bardzo.

[Natalia Laurila, tekst dla Conlang Relay nr. 7½]


Klucz o mnościerz

Wiwiewa si jelkędy prośmie mnościerze womień molini. Ił jora z parsważeni kód mnoszy parcenię grędzi ciozur i ił wlewa owiar iła rzej kętra kośkina koszta. Małuń dziewieńszy policarz. Wynu dzei ił okopława sie o mnochu, pokód iwiał rzewieńszy o mnościerz. Ił dzikszy: „Kwiaru, da mi don swej klucz. Wołu parszukar mnościerz, prostokód szczeleściści posię sie faczlemięć czołar o iłu łoku.”
Mnoch dzikszy: „Jo nie ja kluczu.”
Mały policarz jerabli sie, maż mnoch engradzie en mnościerz par uszcz oprzaty.

Klucz do opactwa

Pewnego razu, nie opodal opactwa, żył sobie zły człowiek. Przypuszczał, że mnisi przechowują wielki skarbi chciał go posiąść za wszelką cenę. Zły człowiek stał się policjantem. Pewnego dnia zaczepił mnicha, gdy ostatni powrócił do opactwa. Powiedział: „Proszę, niech mi pan da swój klucz. Chcę przeszukać opactwa, ponieważ przestępcy mogą się łatwo ukrywać w tym miejscu”.
Mnich odrzekł: „Ja nie mam klucza”.
Zły policjant rozzłościł się, a mnich wszedł do opactwa przez otwarte drzwi.

[Peter Bleackley, tekst dla Conlang Relay nr. 8]


Pięzęć dzie iwrzanu

Iwrzan je oniał ropaczy, kwały fura oniala wiekle, molacie i jewnie.
Iwrzan je sas, kwały nie pocie parwiwier enmiedz wiwięciór.
Iwrzan je bieszek okity i wągle jeżle uczołu ropaczu.
Prołu omiemorzem si przymawierza, ił filik łoszczywy, prokódsi ił dańcar sem cierze.
En iłu celu sul, nostra mocica, jerzy wieżłar sem nosz,
i tęk flurze krzoskierzę za łu gradór.

Rozmyślania o zimie

Zima jest drapieżnikiem, który zabiera stare, chore i słabe zwierzęta.
Zima jest kamieniem, który nie może przetrwać pomiędzy żyjącymi.
Zima jest ostrym dziobem i zwinnymi szponami drapieżnego ptaka.
Dlatego pamiętajmy wiosnę, tego swawolnego małego chłopca, żeby on tańczył na ziemi.
Z tego powodu słońce, nasza matka, będzie nad nami czuwać,
i kwiaty wyrosną z jej śladów.

[Amanda Babcock, tekst dla Relay nr. 9, Borromean Relay; oryginalny wkład wenedycki znajduje się tutaj].


Przeskrzypceń

Mocica iłu womnie, kędy lej kwiarszerzysz komód sie facze gustuzieśma daceń, rzakątarzy ci postry:
Przędziesz bowina, puma ciararze, czeple, bycier, piąg, jekwa, sal, piepr, kędzimięta chinieże, sos tocharki jak forzyna owienina u trzytczyna. Destalesz kareń, czeple i puma ciararze en pieskle piece, przekód jęgiertać nie je bień melta. Kółkasz iła mistera ku pieprze i nietrów mółt sale en szkutła. Za jekwie, bycieru, pieprze, kędzimiętór chinieżór i sosu faczesz pasztat. Pasztat emplesz ku misterze karnalej. En iłu modu sie facze rawioli. Stawiecz kółkasz rawioli en krzyber i zmrzeżesz łu en pięgie. Kokwiesz piąg przekód nie wrzewie, i rawioli je prąty o mędkąd. Gustuzu!

Przepis

Matka tej osoby, jeśli spytasz ją, jak przygotowuje najlepsze danie, powie ci, co następuje: Weź wołowe mięso, ziemniaki, cebule, masło, smalec, wodę, sól, pieprz, przyprawy chińskie, tocharski sos i mąke z owsa lub pszenicy. Potnij mięso, cebule i ziemniaki na małe kawałki, aż całość będzie dobrze posiekana. Włóż tę mieszankę do garnka razem z pieprzem i niewielka ilością soli. Z wody, masła, pieprzu, chińskich przypraw i sosu przygotuj ciasto. To ciasto nadziej miesną mieszanką. W ten sposób powstanie ravioli. Teraz przełóż ravioli do sitka i zanurz w smalcu. Podgrzewaj smalec, aż zacznie się gotować, i ravioli jest gotowe do zjedzenia. Smacznego!

[Irina Rempt]


Ił gwarda i porła?!
 

On patrzy i mówi?!

Moszkieł:Parświora! Facet:Trzymaj się!
Miedziek:Brzosar, kwiaru dona, w dona brzosarsi! Kwiaru, kwiaru, posu że widziar kap nieporłarzu. Ja dona tut przeście że po sie. Doktor:Niech pani prze, musi pani przeć. Proszę, proszę, widzę juz glówkę dziecka. Wkrótce wszystko już będzie miała pani za sobą.
Moszkieł:Parświora! Facet:Trzymaj się!
Nieporłarz:No no, kódże, jo posu widziar łok wądź nu szedziemy. Niemowlę:No, no, cóż. Widzę miejsce, gdzie jesteśmy.
Miedziek:O dziabeł! Doktor:O, cholera!
Jekuna:Kód posie? Kobieta:Co się stało?
Miedziek:W dona si nie trzebdar. Fole brzosar, kwiaru dona, brzosar fole! Doktor:Proszę się nie martwić. Trzeba przeć, proszę panią, musi pani przeć!
Moszkieł:Parświora! Facet:Trzymaj się!
Nieporłarz:Jo wołu jelkód owieścier, no. Ej, su światy o protąd karar szmatar! Niemowlę:Chcę coś na siebie włożyć, ok? Hej, przywykłem do noszenia drogich rzeczy.
Jekuna:Ił pocie porłar. Kobieta:On mówi.
Nieporłarz:Uszkiełtaż ty, mocica. Jo su twej nat. Maż nie włu opiałar sie „Konórz”, no nie no, nąk łu jest mółt trów rodnarzy. Niemowlę:Posłuchaj, mamo. Jestem twoim dzieckiem. Ale nie chcę być nazwany „Konórz”, no, nie, no, ponieważ to jest zbyt pospolite.
Jekuna:Łu je prostokód jo trów mółt biewszy, wiortać? Szy ił nieporłarz porła? Kobieta:To dlatego, że piłam za dużo, prawda? Czy to dziecko mówi?
Miedziek:Stawiecz partalaru li kroda węblikała. Doktor:Teraz przetnę mu pępowinę.
Nieporłarz:Prze mrocie świej jora generał, szczycie. Maż protu bony nomię, numnalemięć, „Piotr” sie opiału. I biar mi sie wole, kura, maż nyłu łoce nie wołu! Niemowlę:Przed śmiercią, byłem generałem, wiecie. I noszę dobre imię, mianowicie, „Piotr” się nazywam. I pić mi się chce, kurwa, ale nie chcę żadnego mleka!
Miedziek:Piotrze, parsta że śrepiętar komód wrzem, ty! Doktor:Piotr, przestań pełzać jak robak, dobra?!
Nieporłarz:Par wółćmie ocy mieziór nie biewa jekwale... Niemowlę:Od ośmiu miesięcy nie piłem wódki...
Moszkieł:Parświora! Facet:Trzymaj się!
Postru dzei gazecie skrzywię: „NIEPORŁARZ PORŁĘĆ! ŁU DUN DZIEWINY!” Nastepnego dnia, gazety napisały: „GADAJĄCE DZIECKO. TO DAR BOSKI!”.

[Jeffrey Henning, tekst dla Conlang Relay nr. 12]



Mód kętra trzyścieca iwrzanu

Czartanu dziemanu en dzieczębrzu, surkętrarz staceni autobusu, pociemy widziar iła szczana.

Fil, kwały owlemięć je en rucie o szkoła, sta prze szepie gardzinu, jajęć sur szpatła krosy, rubry kotuń. Bieszcza pierzytamięć cenie swa jekwilibra, ściępu kędy fil cięta łu dzieożdar dzie siej. Stawiecz widziem komód ił kociwiecz pły kadzie en panika, nąk szcze, kód przędzej rzejalemięć ja ownier autobus. Uta nił nie tarbła kotu. Wyna wiecz ił łoka wyna łapa sur szep, maż wiżyblemięć jęwienie łą trów wrzyda, dąk rzetra łą sur drosarz szkołarzu. Przecizamięć kędy ił si fieczy kmód, wienie autobus.

Połu dzej kotu dziewniewa oprzymu wiortablemięć interesęci.

Sposób na zimowy smutek

W środku grudniowego poranka, obok przystanku autobusowego, obserwujemy scenę:

Chłopiec, który ewidentnie wybiera się do szkoły, stoi naprzeciwko ogrodzenia, z rudym kocurem na ramieniu. Zwierzę sprawnie utrzymuje swoją równowagę, podczas gdy chłopiec próbuje je zrzucić. Następnie widzimy, jak zaczyna coraz bardziej panikować, wiedząc, że autobus naprawdę powinien wkrótce nadjechać. Ale nic nie przeszkadza kotu. Jeden raz kładzie swoją łapę na plocie, ale widocznie przekonuje się, że jest za zimny, więc wciąga ją z powrotem i kładzie na plecaku ucznia. W tym samym momencie, gdy ułożył się wygodnie, nadjechał autobus.

Tuż po tym, dzień kota zaczał sie bardzo interesująco.

[Henrik Theiling, tekst dla Conlang Relay nr. 13]



Uraceń pro jekunie i moszkłu, kwali wołą sie szpuzar

Porłać ile porule o Dzieju jęsiem:

„Gratłamy po bieltać en nosz tutór.
Gratłamy po dzej, protar łymię i kałórz kwale ił odycze.
Gratłamy po łu, kód pociemy sie dziefiędzier en kąpu botwale.
Gratłamy po grędzia kąttać kukurydze, kwała rzekiełciemy.

Kętamy dzie łynie i ściołar, kwale nosz iłymną en noce.
Kętamy dzie więtu, kwały nosz parfędzie ku jarze bieniewkęciu.
Kętamy dzie magnolie, kwała da now wąbra.
Kętamy dzie leciece, kwała facze nosz sanór i da now froca.

En iłu momiętu nu olewamy man, o onórz Dzieju, prokód si Ił now dar nacie.

Pro bonu nostru omorze jewniu, nu kętamy:
pro bonu omorze wyniej jekunie o wynu moszkłu,
pro bonu omorze wynu moszkłu o wyna jekuna.

Kwierzmy, kód fat iłór dwór ludzi si flicz.
W ił dzej, komód i tucie jałtrze en ownięcie, si flicz pro łór jębór.”

Modlitwa dla kobiety i mężczyzny, którzy chcą się pobrać

Wypowiadajcie te słowa do Boga razem:

„Dzięki tobie składamy za piękno w nas.
Dziękujemy ci za dzień, za jego światło i ciepło, które przynosi.
Dziękujemy ci za to, że możemy się obronić na polu bitwy.
Dziękujemy ci ogromną ilość kukurydzy, którą zebraliśmy.

Śpiewamy o księżycu i gwiazdach, które oświetlają nas nocą.
Śpiewamy o wietrze, który nas wszystkich napełnia dobroczynnym powietrzem.
Śpiewamy o magnolii, która nas ocienia.
Śpiewamy o radości, która czyni nas zdrowymi i daje nam siłę.

Teraz trzymamy się za ręce, dla chwały Pańskiej, aby obdarzyła nas dziećmi.

Dla dobra naszej młodej miłości, śpiewamy:
dla dobra kobiecej miłości do mężczyzny,
dla dobra męskiej miłości do kobiety.

Prosimy, aby los tych dwojga był pomyślny.
Niech ten dzień, podobnie jak wszystkie dni, które nadejdą, będzie szczęśliwy dla nich obojga.”

[Roger Mills, tekst dla Conlang Relay nr. 14]


Deskars frudlęci

Ił daniec je wiortablemięć jelkód, kód fole widziar! Wień i gwarda bień! Łu nie je sięgłamięć daniec, wolkąk li nie kętą – nękwa miecim sie nie dokierą jekar muzyka. Nę, li traszczędą sie sułór i en ił mód deskoprzę Wiortać Profędzieśma. Daniec ił je mółt gracuzy i strarodnarzemięć harmonicy. Uta nostrzy dańcarzy nie faczę sięgłamięć mumien płerześmie elegantór: kędy wirą, li rzekątą historia wiora, traszczędzięć świe proprze jenie. Pro miej je kłar: zocemięć en ił mód li sprzymą Poruła sułu Dzieju. Szy zista jałtra splekaceń, prokoju łu kosta nostrzew dańcarzew szyk pieskieł oprze? Jałtrzy sur łór łoku się miecim nie stacier wynu posu!

Przemówienie zakłamane

Ten taniec to coś, co naprawdę trzeba zobaczyć! Chodź i dobrze się przyglądaj! To nie jest tylko taniec, chociaż oni nie śpiewają – nigdy nawet nie nauczyli się grać muzyki. Nie, oni wykraczają poza siebie samych i w ten sposób odkrywają Najgłębszą Prawdę. Ten taniec jest pełen wdzięku i nadzwyczajnie harmonijny. Ale nasi tancerzy nie tylko robią najbardziej eleganckich ruchów: kiedy wirują, oni opowiadają prawdziwą historię, wykraczając poza własne dusze. Dla mnie jest jasne: właśnie w ten sposób oni wyrażają Słowo samego Boga. Czy istnieje inne tłumaczenie, dlaczego to kosztuje naszym tancerzom tak mało wysiłku? Inni na ich miejscu nawet nie stawiliby jednego kroku!

[Peter Bleackley, tekst dla Conlang Relay nr. 15]


Tekst dla LLC3 Relay


Sur rzypie marze flaru stu,
Maż łu obocie sie, dziewłyje...

Par marz przęduty szer wołu,
En wędzie flarze si dziewłyjer.

Nąk tucie sonia mie są iłu,
En wędar flarar le dziewłyję.

O barka surjemaciej gwardu,
Nieenwrzenita. I dziewłyje.
  Nad brzegiem dzikiego morza stoję,
A ono obija się, odpływa...

Przez morze chcę być wzięty,
W dzikie fale bym odpływał.

Bo wszystkie moje marzenia są jego,
W dzikich falach odpływają.

Patrzę na łódkę swojej ukochanej,
Nieokiełzniętą. I odpływam.

[David J. Peterson, tekst dla LLC3 Relay]